ROZDZIAŁ I
Pik
pik, pik pik.
Obudził mnie dźwięk budzika, który już zdążyłam
znienawidzić. Wywlokłam prawą rękę spod łózka i trzasnęłam w
zegar tak mocno, że odbijając się od mojej ręki spadł z
szafeczki nocnej. O jej, kolejny wspaniały dzień szkoły. Wstając
z łóżka oślepiło mnie dość mocne światło słoneczne, co w
sumie przyprawiła o uśmiech. Światło to nadzieja, tak mówią ,
zaśmiałam się w duchu i pomaszerowałam do łazienki. Ogarnęłam
trochę włosy, twarz opukałam dawką ziemnej wody i nakładając
szlafrok zbiegłam na dół. Ucałowałam siostrę i przywitałam
rodziców. Porwałam jedną małą kromkę chleba z masłem i solą,
po czym zamierzałam z powrotem wrócić do swojego pokoju.
- A gdzie to panienko
? Możesz usiąść i zjeść z nami śniadanie, jak to zwyczajna
cywilizowana rodzina amerykańska. - To mama. Trish Jensen, w sumie
to teraz już Saw. Po śmierci taty wyszła jeszcze raz za mąż.
Jest chirurgiem, więc wie wszystko o pracy narządów ludzkich,
zasypuje mnie naukowymi pojęciami. To irytujące, szczególnie kiedy
ktoś jest tak wrażliwy na tym punkcie, że na sam widok krwi
mdleje.
- Mamo, wiesz, że
się spieszę. Nie zawsze musimy udawać doskonałą rodzinkę –
machnęłam ręka, po czym odwróciłam się i pomaszerowałam do
pokoju. Clark, przydupas mamy, jeszcze coś pod nosem mówił, typu
'' nie przejmuj się tą smarkulą '', ale kto by się nim
interesował ? Ja na pewno nie. No dobra, mam ważniejsze sprawy, co
ubrać ? Z szafy wyciągnęłam parę bluzek, ale jakoś żadna nie
przypadła mi do gustu na dzisiejszy dzień. O, może to. Chwyciłam
do ręki wieszak z bluzką która jest jedną, z moich nowych
zdobyczy. Przybliżyłam ja do ciała, aby zobaczyć jak pasuje do
innej części garderoby. Idealnie, ubieram ją.
Już po paru minutach byłam ubrana, uczesana i umalowana. Krócej – gotowa do wyjścia. Zabrałam jeszcze tylko płaszczyk i zeszłam na dół. Ubierając trampki przeglądałam się w lustrze. Bez pożegnania wyszłam, trzaskając donośnie drzwiami.
♣
Już po paru minutach byłam ubrana, uczesana i umalowana. Krócej – gotowa do wyjścia. Zabrałam jeszcze tylko płaszczyk i zeszłam na dół. Ubierając trampki przeglądałam się w lustrze. Bez pożegnania wyszłam, trzaskając donośnie drzwiami.
♣
Gdy Rubi – śliczna i zgrabna brunetka o zielonych oczach była już pod szkołą, , zauważyła grupkę chłopaków przy wejściu. Zestresowała się, gdyż byli to ludzie, którzy nie należą do najmilszych. Myślą, że jeśli mają mięśnie, to mózgu już nie potrzebują. Przeszła obok nich nie dając po sobie poznać strachu czy zażenowania, ale i to nie pomogło.
- Patrzcie, kto idzie. Rubi Jensen, czy to nie ty namówiłaś April, żeby ze mną zarwała ? - powiedział jeden, stawiając rękę przed jej głową aby nie mogła przejść.
- Mówiłam już, April to moja przyjaciółka, ja tylko doradziłam jej, powiedziałam co.. - nie dał jej dokończyć.
- Doradziłaś jej źle, właśnie o to chodzi. Oj biedna, biedna Rubi, co my z tobą zrobimy – posłał do tak zwanych przyjaciół zadziorny uśmiech, po czym chwycił ją za kości żuchwy i ścisnął jej twarz.
- Zostaw mnie ! - W jej oczach pojawiły się łzy, z tej bezradności jaką doświadczyła. Próbowała się wyrywać, lecz nic to nie dało.
- Nie słyszałeś ? Zostaw ją. - Dean, przyjaciel dziewczyny podszedł do agresywnego chłopaka i przywalił mu z prawego sierpowego. Rubi opadła delikatnie na ziemie. Dean zbliżył się do niej i pomógł jej wstać.
- Nic ci nie jest ? - Spytał troskliwie. - Chodź, idziemy. Nie warto na nich tracić czasu.
- I co, teraz uciekasz, tak skurwysynie ? - Dean jest bardzo drażliwy, jeśli chodzi o ten temat. Da obrażać siebie, ale nie jego matkę, która oddała za niego życie, kiedy to pijany ojciec chciał poderżnąć mu gardło. Teraz wychowuje się u babci, bo ojciec siedzi za kratkami. Dean odwrócił się i chciał już zadać cios, kiedy Rubi podbiegła do niego i złapała go za rękę.
- Nie warto, sam powiedziałeś. Chodźmy już, proszę. - Chłopak poddał się jej i weszli do budynku szkoły. - Dziękuję, za ratunek. Znowu. Przytuliła się do niego, a on czule objął ją ramieniem. - Co masz teraz ?
- Fizykę, ale nie muszę iść. Jak chcesz możemy się zwinąć i pójdziemy do mnie.
- Nie, nie mogę. Moja mama gdyby się dowiedziała, zabiłaby mnie. Ale może masz czas po szkole ? - Spytała, uśmiechając się.
- Trening – skrzywił się. Dean jest kapitanem drużyny baseballowej. - Ale chyba raz mogę sobie odpuścić. - Potrzepał jej włosy ręką i rozeszli się do klas. Lekcje zleciały dość szybko, chociaż na każdej przerwie Rubi bała się, aby nie wpaść na chłopaka który rano ją zaczepiał.
Po szkole, dziewczyna postanowiła poczekać na przyjaciela przed szkołą. Wychodząc otrzepała się z zimna. '' Zima to nie najlepsza pora roku '' - pomyślała. Po zrobieniu paru kroków poślizgnęła się i z hukiem upadła na ziemie. Wszyscy na około zaczęli się z niej śmiać. Speszona próbując wstać ponownie się poślizgnęła i poleciała na tyłek. Wtedy podszedł do niej pewien chłopak i zaoferował pomoc wystawiając w jej stronę dłoń. Popatrzyła w jego niebieskie jak ocean oczy i znieruchomiała.
- Wszystko okej ? - Uśmiechnął się do niej serdecznie, a ona jak oparzona obróciła się i szybkim krokiem ruszyła w stronę swojego domu.
Po krótkiej chwili była już na miejscu i wchodząc, usłyszała kłótnie mamy z Clarkiem. Nie powie, że było to przykre, bo nie lubi jego, ale nie ważne. Pomknęła do swojego pokoju i trzaskając drzwiami, rzuciła się na łózko. Uwolniła łzy i wtuliła się w poduszki. '' Co ja takiego zrobiłam, że mam tak paskudne życie ? ''. Po chwili uspokoiła się. '' A co z April, nawet jej dzisiaj nie widziałam w szkole ''. Chwyciła telefon i wykręciła numer przyjaciółki.
- Halo ?
- Hej, tu Rubi. Nie było cię dzisiaj w szkole, stało się coś ?
- Nie, wszystko w jak najlepszym porządku. Ale wiesz, mam gościa i nie bardzo mam czas na rozmowy – powiedziała zdyszana, po czym Rubi usłyszała śmiech jakiegoś chłopaka.
- Oo, okej. Zadzwoń jak będziesz wolna. - Rozłączyła się. Chyba nie trudno zgadnąć. Dźwięk dzwonka do drzwi, ciekawe kto to.
- Kochanie, Dean do ciebie ! - Krzyknęła mama na cały głos wołając Rubi. Dziewczyna zbiegła na dół i wyszła czym prędzej, zamykając za sobą drzwi.
- To gdzie idziemy ?
- Mieliśmy się spotkać po szkole, co się stało, że poszłaś do domu ? - Zignorował jej pytanie. Przed oczami stanęła jej scena sprzed szkoły i on..
- Nie, nic. Po prostu byłam głodna i chciałam jeszcze coś przegryźć.
- A no, okej. To, myślałem o kinie. Puszczają jakiś nowy horror o demonach. - Jego oczy zabłysły. Chłopak ma bzika na punkcie zjawisk paranormalnych.
- No okej, jak chcesz, możemy iść. - Popatrzyła na niego, a po chwili przeniosła wzrok na drogę.
Gdy dotarli do kina, Rubi poszła od razu zerknąć na repertuar.
- Który to jest ten twój film ? - Dźgnęła go lekko w brzuch.
- Kronika opętania. O
tak, idę kupić bilety, poczekaj tu. - Zaczęła się rozglądać i
rozmyślać. Blondyn podszedł do niej i podał bilet. - Idziemy ? -
Bez odpowiedzi ruszyli przed siebie do sali.
- Jak dostane tu zawału, to będziesz mnie zbierał ! - Zaśmiała się i zajęła swoje miejsce. Zaczął się film, typowy horror. W czasie oglądania oberwała popcornem. '' Super, wszędzie znajdzie się ktoś, kto będzie się ze mnie naśmiewał '' - pomyślała wściekła. Obróciła się, aby zobaczyć kto tym razem ją zaczepia i zobaczyła jego. Bruneta o niebieskich oczach, ten sam, co pomógł jej przed szkołą. Patrzył się na nią bez mrugnięcia okiem. Obróciła oczami i wróciła do oglądania filmu, lecz już nie potrafiła się skupić. Czuła jego wzrok na sobie. Przez resztę filmu myślała o nim i o tym, że już nigdzie nie czuje się bezpieczna. Po zakończeniu wyszła szybko z sali i zaczęła się ubierać, kiedy zobaczyła tajemniczego chłopaka wychodzącego pośród innych ludzi. Dalej się na nią patrzył, bez wstydu, bez przerwy. Podeszła do niego zdominowana.
- Nie znudziło ci się jeszcze ?! - Popatrzyła na jego twarz, lecz nie umiała z niej nic wyczytać.
- Przepraszam, ale kompletnie nie wiem o co ci chodzi - powiedział, a ona poczuła się jakby pochodziła z innej epoki.
- Najpierw rzucasz we mnie popcornem, a potem się bezczelnie gapisz ! Daruj sobie, mam już dosyć wstydu w szkole, czego już chyba zdążyłeś się dowiedzieć. - Mówiła zdenerwowana.
- Jak dostane tu zawału, to będziesz mnie zbierał ! - Zaśmiała się i zajęła swoje miejsce. Zaczął się film, typowy horror. W czasie oglądania oberwała popcornem. '' Super, wszędzie znajdzie się ktoś, kto będzie się ze mnie naśmiewał '' - pomyślała wściekła. Obróciła się, aby zobaczyć kto tym razem ją zaczepia i zobaczyła jego. Bruneta o niebieskich oczach, ten sam, co pomógł jej przed szkołą. Patrzył się na nią bez mrugnięcia okiem. Obróciła oczami i wróciła do oglądania filmu, lecz już nie potrafiła się skupić. Czuła jego wzrok na sobie. Przez resztę filmu myślała o nim i o tym, że już nigdzie nie czuje się bezpieczna. Po zakończeniu wyszła szybko z sali i zaczęła się ubierać, kiedy zobaczyła tajemniczego chłopaka wychodzącego pośród innych ludzi. Dalej się na nią patrzył, bez wstydu, bez przerwy. Podeszła do niego zdominowana.
- Nie znudziło ci się jeszcze ?! - Popatrzyła na jego twarz, lecz nie umiała z niej nic wyczytać.
- Przepraszam, ale kompletnie nie wiem o co ci chodzi - powiedział, a ona poczuła się jakby pochodziła z innej epoki.
- Najpierw rzucasz we mnie popcornem, a potem się bezczelnie gapisz ! Daruj sobie, mam już dosyć wstydu w szkole, czego już chyba zdążyłeś się dowiedzieć. - Mówiła zdenerwowana.
- Dasz mi teraz coś
powiedzieć ? - Zaśmiał się delikatnie odsłaniając swoje białe
zęby. Rubi skinęła, zakładając obojętnie ręce na piersi. - Nie
wiem o czym mówisz, nie mam zamiaru naśmiewać się z ciebie, ani
niczym w ciebie nie rzucałem. Jedyne co mam sobie do zarzucenia to
to, że nie potrafię odezwać od ciebie wzroku. - Powiedział
zamyślony patrząc w jej oczy i co chwile uśmiechając się. Ona w
pewnej części cieszyła się, a z drugiej strony wściekała, że
żartuje.
- Proszę cię, nie kłam. Ja wiem, co ludzie o mnie myślą, nie jestem zabawna, ani ładna. Popularna też nie, więc nie mów mi, że ci się podobam. Po prostu daj mi spokój.
- Za to ty, masz strasznie niską samoocenę, jak na taką dziewczynę. - Zaśmiał się – wyluzuj się troszeczkę, nie mam zamiaru z ciebie żartować. Dasz mi to udowodnić ? - Rubi uśmiechnęła się delikatnie, po czym wróciła jej złość. Nie będzie taka łatwa i naiwna.
- Zostaw mnie w spokoju ! - Chłopak chwycił jej twarz w dłonie i popatrzył na nią smutno.
- Nie próbuj być wredna, bo na prawdę taka nie jesteś.
- Nie wiesz jaka jestem.
- Wiem. Jesteś bardzo wrażliwą, ciepłą dziewczyną, której życie nieźle dokopało. Potrzebujesz kogoś, z kim będziesz w końcu mogła się podzielić uczuciami i wyrzucić z siebie tą całą nienawiść. Chcesz być niezależna i przeżyć coś wspaniałego. Chcesz kochać i być kochana. - To dziwne, rozmawiają pierwszy raz, a on wie o niej to, czego nie wie nikt inny. - A nadto wszystko, potrzebujesz przyjaciół, bo to oni cie napędzają. - Uwolnił jej twarz ze swoich dłoni, lecz nadal patrzył w jej oczy. Serce Rubi biło tak mocno, jak nigdy wcześniej. Czuła się jak w jakimś filmie tylko dla VIP-ów. Otworzyła już usta aby coś powiedzieć, kiedy podszedł do nich Dean i przyciągnął ją do siebie.
- Weź koleś sobie odpuść, chyba, że chcesz w ryj !
- Dean spokojnie, wszystko jest okej. - Uśmiechnęła się do niego, po czym wzrok przeniosła na chłopaka. - Idź po kurtkę, zaraz przyjdę. Posłusznie odszedł a ona odwróciła się z powrotem przodem do przystojnego bruneta.
- Proszę cię, nie kłam. Ja wiem, co ludzie o mnie myślą, nie jestem zabawna, ani ładna. Popularna też nie, więc nie mów mi, że ci się podobam. Po prostu daj mi spokój.
- Za to ty, masz strasznie niską samoocenę, jak na taką dziewczynę. - Zaśmiał się – wyluzuj się troszeczkę, nie mam zamiaru z ciebie żartować. Dasz mi to udowodnić ? - Rubi uśmiechnęła się delikatnie, po czym wróciła jej złość. Nie będzie taka łatwa i naiwna.
- Zostaw mnie w spokoju ! - Chłopak chwycił jej twarz w dłonie i popatrzył na nią smutno.
- Nie próbuj być wredna, bo na prawdę taka nie jesteś.
- Nie wiesz jaka jestem.
- Wiem. Jesteś bardzo wrażliwą, ciepłą dziewczyną, której życie nieźle dokopało. Potrzebujesz kogoś, z kim będziesz w końcu mogła się podzielić uczuciami i wyrzucić z siebie tą całą nienawiść. Chcesz być niezależna i przeżyć coś wspaniałego. Chcesz kochać i być kochana. - To dziwne, rozmawiają pierwszy raz, a on wie o niej to, czego nie wie nikt inny. - A nadto wszystko, potrzebujesz przyjaciół, bo to oni cie napędzają. - Uwolnił jej twarz ze swoich dłoni, lecz nadal patrzył w jej oczy. Serce Rubi biło tak mocno, jak nigdy wcześniej. Czuła się jak w jakimś filmie tylko dla VIP-ów. Otworzyła już usta aby coś powiedzieć, kiedy podszedł do nich Dean i przyciągnął ją do siebie.
- Weź koleś sobie odpuść, chyba, że chcesz w ryj !
- Dean spokojnie, wszystko jest okej. - Uśmiechnęła się do niego, po czym wzrok przeniosła na chłopaka. - Idź po kurtkę, zaraz przyjdę. Posłusznie odszedł a ona odwróciła się z powrotem przodem do przystojnego bruneta.
- Rubi – wystawiła
w jego stronę prawą dłoń, a chłopak ujął ją i pocałował delikatnie ( dłoń ).
- Jeremy. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. - Dziewczyna bez słowa odeszła i wyszła z kina wraz z przyjacielem. Po drodze nie zamienili ani słowa, a pod domem, Rubi podziękowała chłopakowi, przytuliła go i weszła do domu.
Następnego dnia dziewczyna obudziła się z uśmiechem na twarzy. Wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się i wyszła do szkoły. Po raz pierwszy od kiedy pamięta, idzie zadowolona, bez zmartwień. Wchodząc do szkoły zauważyła Jeremiego, jej serce zabiło mocniej. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnęła się do niego i gdy już miała zrobić krok w jego stronę, podeszło do niego parę dziewczyn w tym April. Przewróciła oczami i ruszyła przed siebie zmierzając do klasy biologii. Nagle poczuła na swoich ramionach ciepły dotyk. Odwróciła się i ujrzała jego. Wzięła głęboki oddech i spuściła wzrok.
- Cześć, chciałem.. emm.. - Rubi zaśmiała się.
- Jakoś wczoraj nie brakowało ci języka w buzi – posłała mu przyjazny uśmiech. Chłopak również zaczął się śmiać.
- Tak, chciałem tylko spytać, czy nie dałabyś się zaprosić na lodowisko dzisiaj po szkole. - Zielonooka brunetka przytaknęła kiwając głową po czym spojrzała na niego. Blondyn puścił jej oczko – to super, do zobaczenia po szkole. Uważaj, żeby się nie wywalić, ale jakby coś, będę cie asekurował – zażartował przeczesując włosy. Oboje odwrócili się w przeciwnym kierunku i pomaszerowali z dzwonkiem do swoich klas. Do Rubi podbiegła April zdziwiona.
- Skąd ty go znasz ?
- Właściwie, to nawet nie znam. Rozmawiałam z nim, tyle.
- Jasne jasne, przestań. Jesteśmy przyjaciółkami, mi nie musisz zmyślać.
- Oj dobra, dobra. A ty ? Znasz go ?
- Nie za dobrze, rozmawiałam z nim raz i.. a nie ważne. Z tego co wiem, to jest dobrym chłopakiem, nieśmiały. Nic o sobie nie mówi, jedynie, że przeprowadził się z Arizony.
- Aha, okej. Idę na lekcje, zobaczymy się potem.
Pomiędzy lekcjami mijali się nie raz, ale jakby się nie znali. Oboje widać są nieśmiali. Wreszcie koniec lekcji. Rubi kieruje się do wyjścia, a w myślach powtarza sobie prośbę '' oby mnie nie wystawił ''.Wychodząc zauważa Jeremiego z słuchawkami na uszach, który się do niej uśmiech.
- Idziemy ?
- Jeśli nadal ci się nie odechciało – wysunęła delikatnie język w jego stronę. Chłopak pokręcił głową. - Mam nadzieje, że umiesz jeździć, bo jak chyba zdążyłeś zauważyć, ja z lodem nie za bardzo się przyjaźnimy. - Jer zaśmiał się i objął ją ramieniem.
- Ze mną nic ci nie grozi – ukazał swoje białe zęby – ale specem od jazdy na lodzie nie jestem. Damy rade.
- Słuchaj.. - Zatrzymała się. Nagle podszedł do nich kolega chłopaka i zaczął zagadywać. Rubi poznała w nim chłopaka, który groził jej i dogadywał pod szkołą, wtedy, kiedy Dean jej pomógł.
- Wy się chyba nie znacie. Rubi to Travis, Travis..
- O ku*wa, z kim ty się stary zadajesz. Ta laska to suka, odpuść sobie ją, masz lepsze na około.
- Ej, stonuj. - Popatrzył na Rubi która oblała się ze wstydu a może też złości rumieńcem. Odwróciła się i czym prędzej pobiegła przed siebie. Trafiła do domu i wbiegając cała mokra od łez bez słowa pobiegła do domu i zamykając drzwi znów rzuciła się na łóżko i obtuliła kocem. Zasnęła.
- Jeremy. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy. - Dziewczyna bez słowa odeszła i wyszła z kina wraz z przyjacielem. Po drodze nie zamienili ani słowa, a pod domem, Rubi podziękowała chłopakowi, przytuliła go i weszła do domu.
Następnego dnia dziewczyna obudziła się z uśmiechem na twarzy. Wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się i wyszła do szkoły. Po raz pierwszy od kiedy pamięta, idzie zadowolona, bez zmartwień. Wchodząc do szkoły zauważyła Jeremiego, jej serce zabiło mocniej. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnęła się do niego i gdy już miała zrobić krok w jego stronę, podeszło do niego parę dziewczyn w tym April. Przewróciła oczami i ruszyła przed siebie zmierzając do klasy biologii. Nagle poczuła na swoich ramionach ciepły dotyk. Odwróciła się i ujrzała jego. Wzięła głęboki oddech i spuściła wzrok.
- Cześć, chciałem.. emm.. - Rubi zaśmiała się.
- Jakoś wczoraj nie brakowało ci języka w buzi – posłała mu przyjazny uśmiech. Chłopak również zaczął się śmiać.
- Tak, chciałem tylko spytać, czy nie dałabyś się zaprosić na lodowisko dzisiaj po szkole. - Zielonooka brunetka przytaknęła kiwając głową po czym spojrzała na niego. Blondyn puścił jej oczko – to super, do zobaczenia po szkole. Uważaj, żeby się nie wywalić, ale jakby coś, będę cie asekurował – zażartował przeczesując włosy. Oboje odwrócili się w przeciwnym kierunku i pomaszerowali z dzwonkiem do swoich klas. Do Rubi podbiegła April zdziwiona.
- Skąd ty go znasz ?
- Właściwie, to nawet nie znam. Rozmawiałam z nim, tyle.
- Jasne jasne, przestań. Jesteśmy przyjaciółkami, mi nie musisz zmyślać.
- Oj dobra, dobra. A ty ? Znasz go ?
- Nie za dobrze, rozmawiałam z nim raz i.. a nie ważne. Z tego co wiem, to jest dobrym chłopakiem, nieśmiały. Nic o sobie nie mówi, jedynie, że przeprowadził się z Arizony.
- Aha, okej. Idę na lekcje, zobaczymy się potem.
Pomiędzy lekcjami mijali się nie raz, ale jakby się nie znali. Oboje widać są nieśmiali. Wreszcie koniec lekcji. Rubi kieruje się do wyjścia, a w myślach powtarza sobie prośbę '' oby mnie nie wystawił ''.Wychodząc zauważa Jeremiego z słuchawkami na uszach, który się do niej uśmiech.
- Idziemy ?
- Jeśli nadal ci się nie odechciało – wysunęła delikatnie język w jego stronę. Chłopak pokręcił głową. - Mam nadzieje, że umiesz jeździć, bo jak chyba zdążyłeś zauważyć, ja z lodem nie za bardzo się przyjaźnimy. - Jer zaśmiał się i objął ją ramieniem.
- Ze mną nic ci nie grozi – ukazał swoje białe zęby – ale specem od jazdy na lodzie nie jestem. Damy rade.
- Słuchaj.. - Zatrzymała się. Nagle podszedł do nich kolega chłopaka i zaczął zagadywać. Rubi poznała w nim chłopaka, który groził jej i dogadywał pod szkołą, wtedy, kiedy Dean jej pomógł.
- Wy się chyba nie znacie. Rubi to Travis, Travis..
- O ku*wa, z kim ty się stary zadajesz. Ta laska to suka, odpuść sobie ją, masz lepsze na około.
- Ej, stonuj. - Popatrzył na Rubi która oblała się ze wstydu a może też złości rumieńcem. Odwróciła się i czym prędzej pobiegła przed siebie. Trafiła do domu i wbiegając cała mokra od łez bez słowa pobiegła do domu i zamykając drzwi znów rzuciła się na łóżko i obtuliła kocem. Zasnęła.
Kolejnego dnia jak
zawsze, wstając rano, przeciągając się myślałam o życiu. Nie o
bajeczce czy opowiadaniach, ale o ludziach, o tym, co dla nas ważne.
Boje się, tak wiele rzeczy się boje.. przeraża mnie samotność, w
której teraz jestem pogrążona. Boje się dnia, w którym się
obudzę ze świadomością, że nie mam już nikogo, nikt mi nie
pozostał. Nie chce tego, tego uczucia, które spowoduje, że poczuje
się jak bezwartościowa osoba. Kolejna taka osoba. Chciałabym, aby
moje życie miało dla kogoś znaczenie. Nie koniecznie myślę tu o
chirurgii, jak moja mama, ale o .. przyjaźni, miłości. Chcę, aby
ktoś się dzięki mnie uśmiechał. Aby kiedyś, za parę lat
spojrzał na moje zdjęcie i pomyślał : to były czasy, fajnie było
się z nią zadawać. Hah, kto by tak nie chciał ? Dobra, koniec
użalania się nad sobą. Wstaje. '' Mamo ? '' - krzyknęłam. Lecz
odpowiedziała mi cicha. Oczywiście, jak zawsze mama w pracy,
siostra u babci a ojciec.. nie wiem gdzie jest, gdzieś się szlaja.
Zeszłam na dół a mój wzrok przyciągnęła duża kartka na
lodówce. '' Kochanie, dzisiaj wracamy późno, odgrzej sobie obiad
'' . Miło, kolejny raz moja mamusia okazuje, jak ważną jestem dla
niej osobą.. o tym właśnie mówiłam. Nie ważne.
Rubi wchodząc do szkoły rozglądała się za April, ale nie umiała jej znaleźć. Jak to już było w zwyczaju, usiadła pod klasą i z słuchawkami w uszach zaczęła czytać książkę '' Mrok ''. Niezbyt pozytywne, ale to jej styl. Z dzwonkiem do klasy wszedł nauczyciel, a zaraz po nim wszyscy uczniowie. Rubi zajęła miejsce z tyłu przy oknie. Siedząc zapisała starannie temat lekcji, po czym bez końca wpatrywała się w bezwładnie opadające płatki śniegu.
- Jensen, możesz powtórzyć moje ostatnie zdanie ?
- Yy, tak, oczywiście. Jensen, możesz powtórzyć moje ostatnie zdanie.
- Bardzo zabawne – nauczyciel zaśmiał się ironicznie.
- Staram się.
- A wiesz, dla kogo to będzie jeszcze śmieszniejsze ? Dla dyrektora. Możesz już iść, skoro na lekcji tak ci się nudzi. -Rubi wrzucając jednych ruchem książki do torby ruszyła na drzwi. Z hukiem trzasnęła nimi wychodząc. Stała jakieś pięć minut pod gabinetem dyra, czekając na swoją kolej. Kiedy usłyszała '' wejść '' jej oczom ukazał się Jeremy. Usiadła obok niego nie patrząc na nikogo.
- Słucham, dlaczego cie przysłano ?
- Bo dyrekcji trudno jest wybrać nauczycieli, którzy mówią z sensem i ciekawie. - Wtrącił chłopak. Rubi zdziwiła się, przecież nikomu o tym nie mówiła, nawet nie zdążyła, nie miał prawa wiedzieć. Dyrektor burknął coś pod nosem i kazał im wyjść.
- Co masz teraz ? - Brunet skierował pytanie do Rubi.
- Biologia. Ale nie wracam, przecież i tak mam już nieobecność – prychnęła.
- Widać niegrzeczna z ciebie dziewczyna. No, no, nie spodziewałbym się.
- Nie trzeba wielkiej odwagi, aby postawić się nauczycielowi – posłała mu uśmiech.
- Jeszcze byś się zdziwiła. Słuchaj.. a propos wczoraj.
- Daj spokój, nie gadajmy o tym.
- Dobra, jak wolisz – uśmiechnął się do niej zalotnie – to może teraz dasz się gdzieś wyrwać ? - popatrzyła się na niego po czym kiwnęła głową.
- Możemy iść i tak nie mam dziś nastoju na szkołę – zaśmiała się.
- Możemy iść na spacer..
- Ale w jakieś bezludzie, mam na dziś dość otoczenia tych głupich gamoni, bez obrazy.
- To las ? Znam fajne miejsce, sam tam czasem przesiaduje. Będzie teraz na pewno puste.
- Okej, chodźmy.
- Ale jedna rzecz. Jeśli powiem ci, że masz być cicho i schować się za mną, zrobisz to bez udawania bohaterki okej ? Mogą być tam dość niebezpieczni ludzie. - Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Kto, menele ? Hahaha . - Ruszyli przed siebie powolnym krokiem a już po chwil byli na początku lasu.
- A właściwie, co ty robiłeś u dyrektora ?
- Ja ? Dyr to mój kuzyn, dalszy.
- Kuzyn ? On ma z 5O lat – rzekła zdziwiona.
- Tak, to bardziej kuzyn ojca, ale .. nie mówmy o tym. Może opowiesz mi .. - coś zaszeleściło w krzakach a Jer natychmiast odwrócił się aby to sprawdzić. - Zostań tu – podszedł powoli, a z roślin wyskoczył duży czarny pies. Rubi pisnęła cicho a jej ciało znieruchomiało.
- Jer ? - patrzyła na niego jak w straszny obrazek.
- Stój spokojnie, nie ruszaj się. - Pies podszedł do niej i zaczął obwąchiwać. Chłopak wyciągnął do niej dłoń i powoli przyciągnął do siebie. Rubi spojrzała w jego oczy, które w tej chwili wyglądały na krwiste. Wystraszyła się jeszcze bardziej, ale nie zważając na to obeszła bruneta i stanęła za jego plecami. W tej chwili spojrzała na wilka, którego oczy zmieniały się to na zielony, to na czarny. Serce biło jej jak wielki dzwon nie do opanowania. Wilk naraz odwrócił się i ruszył przed siebie biegiem.
- Chodźmy, on zaraz wróci. - Wziął ją mocno za rękę i zaczęli biec. Ledwo łapała oddech, natomiast on nie był wgl zmęczony. Bez słowa sprzeciwu, robiła to, co jej kazał. Naraz jej oczom ukazał się wilk, który stanął obok niej, a następnie zaczął za nimi biec.
- Jeremy ! - Zawołała histerycznie, a chłopak jednym ruchem ręki wziął ją na swoje plecy i zaczął biec jeszcze szybciej. Jej oczy tylko poszerzały się w wrażenia. Wtem młodzieniec potknął się o kawałek gałęzi który wystawał z ziemi i padli prosto na ziemie. Rubi zakręciło się w głowie, oparła się na łokciach i otworzyła oczy, a wokół nich zgromadziło się już parę psów, było ich z 5. Wstała i podbiegła do chłopaka, a on urwał mocną gałąź z drzewa i zaczął machać nią przed zwierzętami. Jedna bestia rzuciła się na Rubi i zaledwie zdołała ją udrapnąć, kiedy Jeremy zwinnie odrzucił ją w bok. Na nodze ukazała się krew, a otaczające ich potwory tylko jeszcze bardziej stały się niebezpieczne. Jedna po drugim zaczęły się na nich rzucać. Rubi spanikowana objęła mocno bruneta, trzęsąc się ze strachu. W jednej chwili wszystkie psy zaczęły poddawać się, powoli odsuwać, a po chwili uciekły.
- Nic ci nie jest ? - Rubi stroskana popatrzyła na niego.
- Nie, a tobie ? - Spytał chłopak widocznie zdziwiony zachowaniem zwierząt.
- Nic.
- Oprócz tej nogi.. pokaż. - Rubi odsunęła rozerwany materiał, a gdy krew stała się bardziej widoczna, chłopak odsunął się od niej i odwrócił tyłem.
- Musimy iść, szybko. - Wziął ja za rękę i wyprowadził z lasu. Po chwili byli już pod domem dziewczyny. Weszła do domu i zaczęła szukać opatrunku w apteczce, a on czekał przy wejściu jakby na cud.
- Wejdziesz, czy będziesz tak stał do śmierci ? - Wtedy wszedł pewnie i zaczął się oglądać. Jego uwagę przykuła zabandażowana już noga.
- Nie powinienem był cię wgl tam zabierać ! Jakby ci się coś stało..
- Oj przestań, oboje żyjemy. Ale.. co to właściwie było ?
- Psy, jak widziałaś – Rubi spostrzegła troskę u chłopaka, więc nie dopytywała się więcej. - Już nigdy cie nie zabiorę w takie miejsca, co mi do głowy przyszło ?!
- Hej, hej – podeszła do niego i uśmiechnęła się – przecież wszystko jest dobrze. Dzięki tobie nadrobiłam chyba cały rok wf – zaśmiała się, jednak on pozostał niewzruszony. - Uśmiechnij się, nic się nie stało – przybrała poważna minę.
- Przepraszam za to – kontynuował.
- Daj już spokój.. - podeszła do niego i położyła swoją dłoń na jego klacie. On delikatnie objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Rubi stanęła delikatnie na palcach, zamykając powoli oczy. Zbliżyli się do siebie na odpowiednią odległość i prawie złączyli się w pocałunku, kiedy w szybę coś uderzyło. Odskoczyli od siebie, ona zaczęła śmiać się nieśmiało, kiedy on wyszedł na dwór i z grobowa miną rzekł :
Rubi wchodząc do szkoły rozglądała się za April, ale nie umiała jej znaleźć. Jak to już było w zwyczaju, usiadła pod klasą i z słuchawkami w uszach zaczęła czytać książkę '' Mrok ''. Niezbyt pozytywne, ale to jej styl. Z dzwonkiem do klasy wszedł nauczyciel, a zaraz po nim wszyscy uczniowie. Rubi zajęła miejsce z tyłu przy oknie. Siedząc zapisała starannie temat lekcji, po czym bez końca wpatrywała się w bezwładnie opadające płatki śniegu.
- Jensen, możesz powtórzyć moje ostatnie zdanie ?
- Yy, tak, oczywiście. Jensen, możesz powtórzyć moje ostatnie zdanie.
- Bardzo zabawne – nauczyciel zaśmiał się ironicznie.
- Staram się.
- A wiesz, dla kogo to będzie jeszcze śmieszniejsze ? Dla dyrektora. Możesz już iść, skoro na lekcji tak ci się nudzi. -Rubi wrzucając jednych ruchem książki do torby ruszyła na drzwi. Z hukiem trzasnęła nimi wychodząc. Stała jakieś pięć minut pod gabinetem dyra, czekając na swoją kolej. Kiedy usłyszała '' wejść '' jej oczom ukazał się Jeremy. Usiadła obok niego nie patrząc na nikogo.
- Słucham, dlaczego cie przysłano ?
- Bo dyrekcji trudno jest wybrać nauczycieli, którzy mówią z sensem i ciekawie. - Wtrącił chłopak. Rubi zdziwiła się, przecież nikomu o tym nie mówiła, nawet nie zdążyła, nie miał prawa wiedzieć. Dyrektor burknął coś pod nosem i kazał im wyjść.
- Co masz teraz ? - Brunet skierował pytanie do Rubi.
- Biologia. Ale nie wracam, przecież i tak mam już nieobecność – prychnęła.
- Widać niegrzeczna z ciebie dziewczyna. No, no, nie spodziewałbym się.
- Nie trzeba wielkiej odwagi, aby postawić się nauczycielowi – posłała mu uśmiech.
- Jeszcze byś się zdziwiła. Słuchaj.. a propos wczoraj.
- Daj spokój, nie gadajmy o tym.
- Dobra, jak wolisz – uśmiechnął się do niej zalotnie – to może teraz dasz się gdzieś wyrwać ? - popatrzyła się na niego po czym kiwnęła głową.
- Możemy iść i tak nie mam dziś nastoju na szkołę – zaśmiała się.
- Możemy iść na spacer..
- Ale w jakieś bezludzie, mam na dziś dość otoczenia tych głupich gamoni, bez obrazy.
- To las ? Znam fajne miejsce, sam tam czasem przesiaduje. Będzie teraz na pewno puste.
- Okej, chodźmy.
- Ale jedna rzecz. Jeśli powiem ci, że masz być cicho i schować się za mną, zrobisz to bez udawania bohaterki okej ? Mogą być tam dość niebezpieczni ludzie. - Dziewczyna wybuchła śmiechem.
- Kto, menele ? Hahaha . - Ruszyli przed siebie powolnym krokiem a już po chwil byli na początku lasu.
- A właściwie, co ty robiłeś u dyrektora ?
- Ja ? Dyr to mój kuzyn, dalszy.
- Kuzyn ? On ma z 5O lat – rzekła zdziwiona.
- Tak, to bardziej kuzyn ojca, ale .. nie mówmy o tym. Może opowiesz mi .. - coś zaszeleściło w krzakach a Jer natychmiast odwrócił się aby to sprawdzić. - Zostań tu – podszedł powoli, a z roślin wyskoczył duży czarny pies. Rubi pisnęła cicho a jej ciało znieruchomiało.
- Jer ? - patrzyła na niego jak w straszny obrazek.
- Stój spokojnie, nie ruszaj się. - Pies podszedł do niej i zaczął obwąchiwać. Chłopak wyciągnął do niej dłoń i powoli przyciągnął do siebie. Rubi spojrzała w jego oczy, które w tej chwili wyglądały na krwiste. Wystraszyła się jeszcze bardziej, ale nie zważając na to obeszła bruneta i stanęła za jego plecami. W tej chwili spojrzała na wilka, którego oczy zmieniały się to na zielony, to na czarny. Serce biło jej jak wielki dzwon nie do opanowania. Wilk naraz odwrócił się i ruszył przed siebie biegiem.
- Chodźmy, on zaraz wróci. - Wziął ją mocno za rękę i zaczęli biec. Ledwo łapała oddech, natomiast on nie był wgl zmęczony. Bez słowa sprzeciwu, robiła to, co jej kazał. Naraz jej oczom ukazał się wilk, który stanął obok niej, a następnie zaczął za nimi biec.
- Jeremy ! - Zawołała histerycznie, a chłopak jednym ruchem ręki wziął ją na swoje plecy i zaczął biec jeszcze szybciej. Jej oczy tylko poszerzały się w wrażenia. Wtem młodzieniec potknął się o kawałek gałęzi który wystawał z ziemi i padli prosto na ziemie. Rubi zakręciło się w głowie, oparła się na łokciach i otworzyła oczy, a wokół nich zgromadziło się już parę psów, było ich z 5. Wstała i podbiegła do chłopaka, a on urwał mocną gałąź z drzewa i zaczął machać nią przed zwierzętami. Jedna bestia rzuciła się na Rubi i zaledwie zdołała ją udrapnąć, kiedy Jeremy zwinnie odrzucił ją w bok. Na nodze ukazała się krew, a otaczające ich potwory tylko jeszcze bardziej stały się niebezpieczne. Jedna po drugim zaczęły się na nich rzucać. Rubi spanikowana objęła mocno bruneta, trzęsąc się ze strachu. W jednej chwili wszystkie psy zaczęły poddawać się, powoli odsuwać, a po chwili uciekły.
- Nic ci nie jest ? - Rubi stroskana popatrzyła na niego.
- Nie, a tobie ? - Spytał chłopak widocznie zdziwiony zachowaniem zwierząt.
- Nic.
- Oprócz tej nogi.. pokaż. - Rubi odsunęła rozerwany materiał, a gdy krew stała się bardziej widoczna, chłopak odsunął się od niej i odwrócił tyłem.
- Musimy iść, szybko. - Wziął ja za rękę i wyprowadził z lasu. Po chwili byli już pod domem dziewczyny. Weszła do domu i zaczęła szukać opatrunku w apteczce, a on czekał przy wejściu jakby na cud.
- Wejdziesz, czy będziesz tak stał do śmierci ? - Wtedy wszedł pewnie i zaczął się oglądać. Jego uwagę przykuła zabandażowana już noga.
- Nie powinienem był cię wgl tam zabierać ! Jakby ci się coś stało..
- Oj przestań, oboje żyjemy. Ale.. co to właściwie było ?
- Psy, jak widziałaś – Rubi spostrzegła troskę u chłopaka, więc nie dopytywała się więcej. - Już nigdy cie nie zabiorę w takie miejsca, co mi do głowy przyszło ?!
- Hej, hej – podeszła do niego i uśmiechnęła się – przecież wszystko jest dobrze. Dzięki tobie nadrobiłam chyba cały rok wf – zaśmiała się, jednak on pozostał niewzruszony. - Uśmiechnij się, nic się nie stało – przybrała poważna minę.
- Przepraszam za to – kontynuował.
- Daj już spokój.. - podeszła do niego i położyła swoją dłoń na jego klacie. On delikatnie objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Rubi stanęła delikatnie na palcach, zamykając powoli oczy. Zbliżyli się do siebie na odpowiednią odległość i prawie złączyli się w pocałunku, kiedy w szybę coś uderzyło. Odskoczyli od siebie, ona zaczęła śmiać się nieśmiało, kiedy on wyszedł na dwór i z grobowa miną rzekł :
- muszę iść, cześć.
- Ale, Jeremy, czekaj. - Podbiegła do niego, a on jednych ruchem odwrócił się i chwycił mocno jej nadgarstki.
- Tak będzie lepiej, trzymaj się ode mnie z daleka.
- Ale, Jeremy, czekaj. - Podbiegła do niego, a on jednych ruchem odwrócił się i chwycił mocno jej nadgarstki.
- Tak będzie lepiej, trzymaj się ode mnie z daleka.
*
Cześć wszystkim : ) . Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniami, więc mam nadzieję, że będziecie wyrozumiali dla moich bohomazów : ) . Możecie pisać pod spodem co Wam się podoba a co nie, bo jest to dla mnie naprawdę ważne ;) .
NN u mnie:P Zapraszam i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zaproszenie. Z przyjemnością skorzystałam i nawiedziłam twojego bloga ;) Widzę, że dopiero zaczynasz go prowadzić, co z jednej strony mnie ucieszyło, bo nie miałam żadnych zaległości do nadrabiania ;) Ale z drugiej strony przeczytałam rozdział (który swoją drogą jest cudnie długi) i czuję niedosyt. Chcę więcej. Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPóki co nie mogę wiele powiedzieć o twoim opowiadaniu poza tym, że mnie niesamowicie zainteresowało. Podoba mi się Rubi i wciąż zachodzę w głowę dlaczego jest tak nielubiana... Przecież to nie jest tylko dlatego, że doradziła przyjaciółce, by zerwała z facetem... A może się mylę?
Ale już Jeremy po prostu sprawił, że nie ogarniam tego wszystkiego. Jestem zafascynowana jego postacią i tajemniczym zachowaniem. Wyczuwam jakąś głębie... Mam nadzieję, że niedługo się dowiem więcej :) Mam swoje podejrzenia i węszę grubszą sprawę, ale ja tak zawsze, więc się nie przejmuj :D Uwielbiam wymyślać scenariusze i potem sprawdzać, czy coś udało mi się odgadnąć ;) Takie moje małe hobby.
Jeśli chodzi o stronę techniczna bloga, to bardzo podoba mi się wystrój i te odcienie szarości. Nie lubię pstrokatych blogów, które wręcz "biją" po oczach. Jeden malutki minus, to wielkość czcionki. Moim zdaniem jest trochę mała, by wygodnie się ją czytało. Ale jak już powiedziałam, to nic takiego. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I jeżeli można prosić o informowanie o nowych wpisach na Twitterze lub na moim blogu, to byłabym bardzo wdzięczna. Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu :)
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
A więc... tak wiem nie zaczyna się zdania od a więc. :P No to powiedzmy , że hmm.. Jakby tu zacząć.. w sumie już jakoś zaczęłam, :P nwm czy to zdanie ma jakikolwiek sens ale jak to ja taki mały nie ogar muszę zawsze wprowadzić :D. No to może przejdę do rzeczy. Na początek chciałabym podziękować za skomentowanie mojego opowiadania i mam nadzieję, że się spodobało. Co do rozdziału jest taki... hmmm jakby to określić.. taki tajemniczy tak to chyba będzie dobre określenie... Tak myślę. Bardzo mnie zainteresował i z pewnością będę częściej odwiedzać tego bloga. Jestem ciekawa dlaczego tak nie lubią Rubi, i kim tak na prawdę jest Jeremi. Bo mam jakieś takie nieodparte wrażenie, że to będzie opowiadanie z paranormalnymi momentami. Może się mylę ale tak mi się wydaje. Jak na razie ciężko mi cokolwiek więcej powiedzieć. Ogólnie mi się podoba. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to czcionka trochę ciężko się czyta gdy jest taka mała. No i znalazłam kilka błędów np:
OdpowiedzUsuń"Jedyne co mam sobie do zarzucenia to to, że nie potrafię odezwać od ciebie wzroku." - tam powinno być oderwać, ale to chyba z przyczyn przepisywania, pisania, nie sprawdzenia lub po prostu przez przypadek, nieuwagę. W każdym bądź razie nie jest to jakiś karygodny błąd i nawet z nim da się zrozumieć o co chodzi w tym zdaniu.
"Trafiła do domu i wbiegając cała mokra od łez bez słowa pobiegła do domu i zamykając drzwi znów rzuciła się na łóżko i obtuliła kocem. Zasnęła. - Wychodzi na to, że wbiegła do domu, jakimś cudem, pojawiła się gdzieś indziej i znów do niego wbiegła, chyba, że ja coś źle zrozumiałam.
"Lecz odpowiedziała mi cicha. " - tak jak przy pierwszym powinno być "Cisza"
poza tym raczej błędów innych nie wyłapałam. A te są mało ważne.
Długość rozdziału też mi się podoba. I mimo, iż jest długi to mam ochotę na więcej i czuję taki niedosyt dlatego też już kończę ten mój długi i chyba jak na razie najdłuższy komentarz w życiu :D i zabieram się za czytanie kolejnego rozdziału. Byłabym wdzięczna , gdybyś informowała mnie o nowych postach na moim blogu http://we-wanna-live-while-we-are-young.blogspot.com/ lub na Twitterze @Dreaaamss
życzę Weny! ^^
Pozdrawiam Dreaaams