08 listopada 2012

Rozdział II + info : *



ROZDZIAŁ II

Rubi obudziło poranne światło słoneczne dochodzące zza okna. Otworzyła z trudem oczy, po czym przetarła je dłonią. '' Super, muszę iść do tej głupiej szkoły, gdzie ludzie udają kogoś innego, gdzie każdy z kim rozmawiam nie jest bezinteresownym przyjacielem a ludzie pasożytują na innych. Dosyć, wstaje ''. Stawiając najpierw lewą nogę wstała z łózka, następnie podążyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, ubrała się, umalowała i wyszła z domu. Rodziców nie było, jak zawsze. Po drodze słuchała kawałka Manson`a '' This Is A New Shit ''. Dochodząc do szkoły przechodziła wokół mnóstwa ludzi. Zaczynając od bogatych dzieciaków jeżdżących samochodami do szkoły nawet, jeśli do przejścia mają parę metrów, poprzez autobusy, na pieszych kończąc. O nie. Jej oczom ukazał się stojący w drzwiach wejściowych Jeremy. W myślach modliła się, aby sobie poszedł, jednak bez skutku. Stanęła przed budynkiem i udając, że go nie widzi wyciągnęła telefon. Za 3 minuty lekcje, stała i czekała, aż chłopak sobie pójdzie. Nadzieja matką głupich. Lekcje się zaczęły. Raz kozie śmierć. Weszła na schody, po krótkiej chwili przechodząc obok niego. Poczuła na sobie zimną dłoń, po czym usłyszała cichy oddech blisko swojej szyji. Odwróciła się i spojrzała to Jeremiemu w oczy, to na swoje ramie, gdzie znajdowała się jego ręką.
- Wysłuchaj mnie, Rubi, ja ..
- Daj sobie spokój, masz mnóstwo innych naiwniaczek wokoło, ja niestety nie jestem jedną z nich – powiedziawszy to wyrwała się z jego uścisku i obrzucając go wrogim spojrzeniem weszła w głąb korytarza. Co teraz ? Chyba Chemia. Weszła do klasy chemicznej i ujrzała April siedzącą samotnie z książkami na stole. Podbiegła szybko, rozpakowała się i uśmiechnęła do przyjaciółki. Przez kolejne lekcje nie widziała Jera ani razu, może poszedł do domu ? Po zakończeniu zajęć wychodząc ze szkoły zaważyła Dean'a zmierzającego w jej kierunku.
- Czeeść malutka – zaśmiał się, po czym obejmując ją potarł jej włosy.
- Nie zapominaj, że to, że jesteś wyższy ode mnie też nie czyni z ciebie giganta. - Ruszyli przed siebie do wyjścia. Dean przerzucił ramię nad jej barkami i dokuczał dźgając w brzuch. Rubi wzięła głęboki oddech chłodnego powietrza, po czym jej oczom ukazał się on. - O nie ! - Schowała głowę w jego ramionach. Naraz chłopak widocznie zorientował się co miał znaczyć ten gest i wyszedł przed nią, nie dopuszczając do niej chłopaka. Jeremy zaczął podchodzić bliżej mimo obstawy, na co ten zareagował wulgarnie, odpychając chłopaka z całej siły. Zaatakowany Jeremy podszedł do niego i uderzył z pięści w twarz z taką mocą, że chłopak upadł. Rubi podbiegła do niego szybko.
- Co ty robisz ?! Jesteś psychiczny ! - Popchnęła chłopaka, lecz on ani drgnął.
- Nic nie rozumiesz .
- To ty nic nie rozumiesz ! Masz mnie zostawić w spokoju, mnie i moich przyjaciół ! - Chciała wymierzyć mu cios w policzek, jednak ten złapał jej rękę i odrzucił. Dziewczyna ujrzała za nim postać Dean'a który właśnie zamierzał uderzyć, lecz Jer odwrócił się prędko i łapiąc pięść napastnika zgniótł ją tak mocno, że ten aż uklęknął. Rubi widząc to podbiegła do bijących się chłopaków i jednym ruchem rzuciła się na Jeremiego, odpychając go od przyjaciela.
- Wynoś się z tąd ! - Krzyknęła na niego, a on odszedł. Pomogła Deanowi wstać i gładząc jego policzek patrzyła mu prosto w oczy. - Dziękuję ci – a on bez słów przytulił ją. Po całek akcji dziewczyna zmęczona poszła do domu.
Kolejny nudny dzień. Wstałam rano dobita wczorajszymi wydarzeniami. Nadal nie do końca rozumiałam tego, co się działo. Zależy mu, nie zależy ? Mam dosyć uganiania się za chłopakami, kończę z kochliwą i miłą Rubi. Muszę nabrać sił, wytrwałości.. Po drodze do szkoły nie potrafiłam myśleć o jednej rzeczy, do mojej głowy dobijały się tysiące myśli. Stanęłam przed pasami i rozejrzałam się ostrożnie. Jezdnia pusta. Wyszłam na ulicę i naraz usłyszałam dźwięk zbliżającego się pojazdu. Jechał szybciej i szybciej a ja .. jakby zamarłam. Nie potrafiłam się ruszyć, krzyczeć. Stałam i patrzyłam na zbliżający się do mnie samochód. Naraz poczułam na sobie czyjś uścisk. Nie wiem skąd dobiegał, ani czyj to gest, nie byłam w stanie tego zrozumieć. Ten ktoś pociągnął mnie do siebie, w stronę chodnika, tym samym zabierając mnie z drogi, jednak przejeżdżające auto uderzyło w moją lewą nogę. Moje nogi załamały się, jakby były z waty. Jakbym traciła przytomność. Po chwili poczułam się lepiej, znów zaczęłam widzieć ostro, a władza mojego ciała wróciła. Stanęłam twardo na stopach i odwróciłam się aby zobaczyć osobę, która mi pomogła. Nie wierzę ! Moim oczom ukazał się .. jak myślicie ? Haha i tu wam mam. Nie, to nie Jeremy. Travis. Travis stał naprzeciw mnie i machał palcami przed moimi oczami. Otrząsnęłam się i spojrzałam mu w oczy. Uśmiechnęłam się lekko do niego i kiedy już miała otwierać usta aby podziękować mu, ten odszedł. Dziwne. Że ten chłopak mi pomógł ? Może miałam omamy ? Nigdy nie spodziewałabym się tego po nim, co nie zmienia faktu, że.. uratował mi życie. Postanowiłam sobie, że jeśli dożyje końca lekcji, w końcu pierwszy raz w życiu pogadam z nim na spokojnie. I udało się, przeżyłam. Czekałam na niego po lekcjach, lecz się nie zjawiał. O, chyba go widzę. Chłopak przeszedł koło mnie obojętnie, na co ja poszłam za nim. Po chwili rozdzielił się z kolegami i był sam. O tak, to jest dobra okazja. Podeszłam do niego i przywitałam go ciepłym uśmiechem.
- Chciałam .. podziękować Ci. Gdyby nie ty to ..
- Ejj , luz. Za dużo sobie wyobrażasz, ja tylko pomogłem osobie której nie lubię – jeden z moich celów życiowych – Trav zaśmiał się.
- A, miło. - Odwróciłam się na pięcie i odeszłam od niego. Dam po sobie tak jeździć ?! Koniec tego, w końcu wezmę sprawy w swoje ręce ! Pokaże, że nie jestem zwykłą laską którą można wyśmiewać i traktować jak brudną szmatę. Podeszłam szybko do niego i wygrodziłam mu palcem. - Słuchaj ty. Mam ciebie już serdecznie dość ! Nie wiem za co mnie tak nie lubisz, ale nie zasłużyłam sobie na takie traktowanie ! Chciałam ci podziękować za pomoc a ty ze mnie robisz ofiarę losu. Daruj sobie i skoro chcesz mnie tak traktować, to po prostu się pieprz ! Bynajmniej nie będziesz już żałował, że mi pomogłeś ! - Zadowolona z siebie patrzyłam mu w oczy. O tak, to było dobre. Teraz tylko czekam na jego reakcje.. aż się boje.
- Dobra. Możemy zacząć od nowa, nie sądziłem, że stać cię na stawienie się. Jednak chyba nie jesteś taka pusta. - Zaśmiał się po czym zmierzył mnie wzrokiem. Naraz podeszła do mnie April, której na lekcjach opowiedziałam o zdarzeniu przed szkołą a także doradziłam, aby pogadała z Travisem. Gdy tylko stanęła obok niego widziałam po jej minie, że się zdenerwowała, ale też ucieszyła. Bez chwili zwłoki odeszłam do nich. Kto wie, może będzie nowa para szkolna ? Zaśmiałam się w duchu, po czym obrałam kierunek – dom . Zaraz po wejściu do domu mama podeszła do mnie z grobową miną. Moje serce biło coraz mocniej i mocniej.
- Córeczko, musimy z Clarkiem wyjechać w sprawach biznesowych na tydzień. Dasz sobie rade z siostrą, prawda ? - O nie, co ? Tydzień z domem na mojej głowie ? Sprzątanie, gotowanie, pranie. O jej. A poza tym.. biznesowe sprawy ? Co ma lekarz do hydraulika ?
- No pewnie, ale mamo..
- Jedziemy już. Na kredensie masz pieniążki. Opiekuj się siostrą, dobrze? Dasz sobie rade ? - kiwnęłam tylko głową. Mama ucałowała mnie w czoło po czym wyszła a zaraz za nią Clark. Drzwi zatrzasnęły się, a chwilę po tym moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Pewnie czegoś zapomnieli.
- Co jeszcze chcesz ? - Otwierając drzwi rzuciłam z wyrzutem, ale moim oczom nie ukazała się mama a April. Przyjaciółka podeszła do mnie i przytuliła mocno.
- Pogodziliśmy się. Travis jest wspaniały. Przeprosił mnie i obiecał, że już nigdy nie postawi kolegów wyżej niż mnie. - April podniecała się a ja wiedziałam, że to chwilowe, ale po co psuć jej humor ? Jako przyjaciółka, cieszyłam się z jej szczęścia. 
Mam nadzieje – powiedziałam z uśmiechem.
Przez parę kolejnych dni nie rozmawiałam ani z Travisem ani z Jeremym. Jedynie Dean jest chłopakiem, przy którym czuje się dobrze, swobodnie. Pewnego dnia po szkole widać ktoś się za mną jednak stęsknił.


Rubi czekając po lekcjach na Deana zauważyła Travisa zbliżającego się do niej nieśmiało. '' Wow, pierwszy raz w życiu pierwszy do mnie idzie, bynajmniej w moją stronę ''. Chłopak stanął koło niej i uśmiechając się patrzył przed siebie nic nie mówiąc.
- Cześć ? - Powiedziała śmiejąc się lekko.
- No cześć, cześć. Chciałem ci podziękować za pomoc z April.
- Ja w niczym przecież ci nie pomogłam – rzekła obojętnie.
- Opowiedziałaś jej o mnie miłe rzeczy i doradziłaś, aby dała mi szansę, wiem o tym. Chyba myliłem się co do ciebie.
- How sweet – zaśmiałam się – nie ma za co – puściłam do niego oczko. - A teraz leć na dwór, bo pewnie spotykasz się z April.
- Tak, mam na nią poczekać, to idę już, nara.
Chłopak odszedł a Rubi spostrzegła się, że zapomniała kurtki w sali z biologi. Poszła na górę. Po drodze minęła się z April.
- Travis na ciebie czeka – poinformowała ją.
- Wiem idę jeszcze tylko porozmawiać z babką z chemii, bo coś ode mnie chciała. - Weszła do sali biologi i chwyciła swoja kurtkę po czym wyszła z sali. Poczuła dziwny zapach spalenizny, pewnie znowu chemiczne doświadczenia nie wyszły. Dochodząc do schodów jej oczom ukazał się ogień rozprzestrzeniający się prędko. Jej serce stanęło. Obejrzała się wokoło, lecz nikogo nie zauważyła. Zaczęła krzyczeć prosząc o pomoc, jednak nadjeżdżająca straż pożarna zagłuszyła jej wołanie. Wbiegła do sali najdalej położonej od schodów i zaczęła wyglądać przez okno, jednak z pomieszczenia widać było jedynie tył szkoły, więc nikogo tam nie zastała. O nie, April! Szła do sali chemii, więc to jeszcze piętro wyżej. Zasłoniła usta szalikiem który miała akurat na szyi i wybiegła z klasy zmierzając do schodów aby dostać się do przyjaciółki. Niestety bez skutków, ogień był wszędzie. Przez dym mało widziała i zaczęła się częściowo dusić. Wróciła do pierwszej lepszej klasy i zatrzasnęła drzwi. Dym niestety już dostał się do tej sali, więc otworzyła okno. Wysoko, wyskoczyć nie da rady. Straciła już rachubę ile czasu siedzi w palącym się budynku. Ukucnęła w rogu pomieszczenia i zaczęła płakać. Nie miała siły krzyczeć, gdyż dym zajął całe jej płuca. Ból głowy dokuczał niemiłosiernie. Powoli zaczęła tracić ostrość widzenia. Naraz usłyszała wołanie '' ratunku ! '' to April. Próbowała wstać, lecz brak sił jej na to nie pozwolił. Naraz zobaczyła zbliżający się kształt. Ujrzała w nim przyjazną twarz – Jeremy. Uśmiechnęła się w duchu. Chłopak przysiadł obok niej delikatnie chcąc wziąć ją na ręce.
- April.
- Co ?
- Zostaw mnie, idź po April, jest na górze w sali chemicznej.
- Zgłupiałaś? Chodź do mnie i nie gadaj.
- Zostaw mnie – odepchnęła go z całych sił, lecz chłopak nawet tego nie drgnął. Widać miała bardzo mało siły – idź po nią, proszę cie ! - niemal wykrzyknęła. Chłopak ignorując jej polecenie wziął ja na ręce i zbliżył się do okna. Stanął na parapecie od zewnętrznej strony i wyskoczył z gracją lądując. Nawet nie poczuła uderzenia o ziemie. Popatrzyła na niego pełna zdumienia i strachu. Zeszła z jego rąk i odsunęła się od niego. - Jak ty.. jak to zrobiłeś ?! - Zaczęła powoli osuwać się na ziemie. Jeremy podszedł do niej lecz usłyszał kolejny rozkaz – nie zbliżaj się do mnie. Jej oczom naraz ukazała się April zeskakująca z okna na rękach Travisa, w ten sam sposób jak to zrobił wybawiciel Rubi. Dziewczyna wstała i podbiegła na miękkich nogach do przyjaciółki przytulając ja mocno.
- Tak się ciesze, że nic ci nie jest.
- Martwiłam się o ciebie ! - powiedziała Rubi niemal płacząc. Travis odszedł od niej i podszedł do Jeremiego. Po chwili dziewczyny podeszły do nich.
- Dziękuję – powiedziały obie w tym samym momencie. April ucałowała Travisa w policzek i przytuliła się do niego, a Rubi stała i patrzyła przed siebie. Dość krępująca sytuacja.

Chłopcy zaproponowali abyśmy odpoczęły i poszły do Travisa domu, początkowo nie miałam nic przeciwko, aż przypomniało mi się coś ważnego – siostra.
- Nie mogę, moja siostra jest sama w domu, muszę do niej iść. Jeśli chcecie to .. - spojrzałam każdemu w oczy – możecie iść do mnie.
- No to idziemy – powiedziała osłabiona jeszcze April. Ruszyliśmy przed siebie, a po paru krokach odwróciłam się i ujrzała Jeremiego w tym samym miejscu którym stał wcześniej.
- Idźcie, dogonię was – powiedziałam i powoli podeszłam do chłopaka – propozycja była do wszystkich – spojrzałam na niego – możesz iść z nami. - On patrząc w przestrzeń za mną kiwną przecząco głową i zmieniając kierunek ruszył przed siebie. - O co chodzi ? - Szłam za nim, lecz bez jakiejkolwiek reakcji. Czekaj ! - Podeszła do niego i złapałam jego ramie.
- Przecież tak bardzo nie chciałaś ze mną gadać, nie musisz – posłał mi ironiczny uśmiech i odszedł. Stałam jak wryta jeszcze przez parę sekund po czym wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się na pięcie. Zrobiłam parę kroków po czym zakręciło mi się w głowie i przewróciłam się. Mrugałam oczami aby odgonić czarne plamy które znikały i wracały. Spojrzałam przed siebie, wokół mnie nikogo nie było.
To ostatnie co pamiętam, potem jeszcze tylko urywki z karetki kiedy wymiotowałam. Teraz leżę w łózko szpitalnych z igłą w żyle. Lekarz powiedział mi, że tylko dają mi odtrutkę, bo nawdychałam się za dużo dymu i mogę iść do domu. Siostra u babci, mam bynajmniej wolny wieczór. Po jakiejś godzinie kroplówka się skończyła, lekarz jeszcze zbadał mnie czy nie mam wstrząśnienia mózgu, ale wszystko jest okej. Wezwałam taksówkę, nie miałam ochoty łazić teraz po ulicach, i tak mam dzień pełen wrażeń. Po paru minutach byłam już w domu. Zapłaciłam kierowcy parę baksów i weszłam do mieszkania. Pierwsze co to napiłam się szklanki wody, po czym walnęłam się na łóżko. Koniec, nie idę jutro do szkoły, wypoczywam. Ałć, ale boli mnie głowa, nadal. Włączyłam telewizor na pierwszym lepszym kanale muzycznym i zaczęłam nucić piosenkę Rihanny. W tym momencie do drzwi ktoś zadzwonił. Ani chwili spokoju, oczywiście – powiedziałam do siebie wściekła. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na postać stojącą przede mną i wzięłam głęboki oddech.
- Wejdź – powiedziałam niepewnie.

*
Siema ludu, skoro to czytasz to znaczy, że przeczytałeś rozdział * _ ^. Bardzo mi miło, dziękuję ♥ . Tak więc coś o blogu. Wiem, że na razie nie macie zarysowanych postaci, tzn ich wyglądu i już tłumacze dlaczego. Rysunki moich postaci są w trakcie powstawania, gdy zostaną namalowane do końca, wtedy dodam je na stronę i opisze Wam każdego po kolei. Kolejna sprawa, to rozdziały. Dodawane będą w miarę moich możliwości, chodzi o szkołę oraz oczywiście wenę, bo nie chodzi tu o to, żeby wam zanudzić ;). Jeśli blog spodoba Ci się to zostaw po sobie PROSZĘ ŚLAD W KOMENTARZU bo jest to dla mnie ważne, oraz jeśli chcesz być informowanym o nn to napisz mi na gg : 45195147. To tyle, dziękuję : )

8 komentarzy:

  1. Wspaniały blog:* Troche nie spodobało mi się zachowanie Jeremiego . Zastanawiam się co z Rubi i Deanem .... są tylko przyjaciółmi? Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie się cieszę, że nie musiałam długo czekać na kolejny rozdział. Dzięki temu wciąż miałam w łowie poprzedni i... No właśnie :) I nic. Wciąż wiele pytań i mało odpowiedzi. Czyli jest dobrze, bo wciąż mam ochotę czytać i poznać tą historię. Sam pomysł na opowiadanie świetny. Mam jakieś przebłyski i niektóre sceny kojarzą mi się z czymś co kiedyś oglądałam, ale w końcu całe życie się na czymś wzorujemy. Póki co opowieść wciąga i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    Cieszę się, że bierzesz pod uwagę zdania czytelników. Zdecydowanie lepiej mi się czytało. Jest kilka błędów, ale chyba był tylko jeden bardziej rzucający się mi w oczy. Co to było? A tak: "Wynoś się z tond!" Do interpunkcji się nie czepiam, bo sama mam z nią problemy ;)

    Jest jeszcze jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę, a mianowicie, że zmieniasz narrację w trakcie pisania. I nie byłoby w tym nic dziwnego, że raz piszesz w pierwszej, a raz w trzeciej osobie, gdyby nie fakt, że mieszasz je ze sobą. Czasami opowiada Rubi, a za chwilę już mamy wszechwiedzącego narratora, by znów przejść do dziewczyny. Na to bym zwróciła uwagę. Oczywiście fajnie jest się bawić narracją, ale oddzielałabym wtedy wyraźnie akapity od siebie.

    Kurcze i znowu wyjdzie długi... Ja nie potrafię pisać komentarzy. Przepraszam. Zawsze muszę się rozgadać ;) Jeszcze coś mi się nie zgadzało. Wybacz mi te wyliczanki, ale nie mogę się powstrzymać. Na początku napisałaś, że "jeszcze tylko dziś i weekend" i wszystko ok. Dziewczyna poszła do szkoły. Jest super. Ale potem mamy "kolejny nudny dzień" i znów idzie do szkoły (???).

    Już miałam kończyć to moje marudzenia, gdy znalazłam jeszcze coś... Przepraszam... Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała więcej moich komentarzy. Naprawdę. Wiesz czego nie rozumiem. Scenka, gdy mam wychodzi zostawiajac ja z siostrą. dzwonek do drzwi. Wpada April i ją przytula, a potem kończą rozmowę i... rozłącza się (???).

    To tyle ode mnie uwag. Mam nadzieję, że nie potraktujesz tego komentarza jako złośliwej krytyki, bo nie taki miałam zamiar. Zawsze uważnie czytam opowiadania, na które jestem zapraszana. Uwielbiam czytać i lubię ciekawe blogi. Ale nie podchodzę do nich jak niektórzy i nie odbębniam tego "obowiązku" kończąc krótkim "Super, kiedy next". Zawsze staram się uczciwie powiedzieć co myślę. I naprawdę uważam, że opowiadanie ma potencjał i chciałabym poznać dalszą część. Nie wiem czy piszesz kompletnie sama, czy z kimś, ale jeżeli masz przyjaciółkę, albo kogoś, kto mógłby ci pomóc redagować tekst (przynajmniej na początku), to powinnaś o tym pomyśleć. Czasami wystarczy, że dasz komuś przeczytać na spokojnie rozdział przed opublikowaniem i możesz się zdziwić ile konstruktywnych uwag można uzyskać... Oczywiście jeśli weźmiesz kogoś, kto potraktuje cię poważnie. Nie ma nic gorszego niż fałszywe komplementy...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszedł za długi komentarz, więc tutaj ciąg dalszy...

    Poprosiłaś w komentarzu na moim blogu, bym poleciła twojego bloga przed dodaniem kolejnego rozdziału u mnie. Odpisałam ci tam. Zrobię to jeszcze raz tutaj. Nigdy nie dodaję niczego od siebie ani przed, ani po rozdziale. Taki miałam zamysł od początku. Chodziło mi tylko o moje opowiadanie. Jedyną dyskusję jaką prowadzę z czytelnikami robię w komentarzach pod spodem. Także wybacz, ale naprawdę nie chcę zmieniać swoich planów. W zamian wysłałam zaproszenie na twojego bloga na Twitterze. Mam nadzieję, że się nie gniewasz. Nie przejmuj się ilością czytelników. Zerknij na mój na początku. Tylko każdą ilość komentarzy podziel przez dwa, bo co drugi jest mój więc się nie liczy. Czasami były tylko dwa lub trzy, a niektóre to tylko zaproszenia na inne blogi... Nie ma co się nastawiać na wielką liczbę czytelników od samego początku. Jeżeli kochasz pisać i masz potrzebę stworzenia tej historii - zrób to. Niezależnie od wszystkiego. A jeżeli chcesz więcej odwiedzin, to zrewanżuj się tym samym. Czytaj blogi innych dziewczyn i zawsze zostawiaj szczere komentarze, a jestem przekonana, że one zrewanżują ci się tym samym i jeśli spodoba im się twoje opowiadanie - zostaną.

    To tyle mądrości ode mnie. Pewnie wyjdzie tego dużo. I pamiętaj jedno. Ja też dopiero zaczynam i próbuję odnaleźć się w tym całym blogowym środowisku. Nie uważam, że wiem wszystko, więc to co napisałam powyżej, to tylko moje zdanie. Mogę się mylić ;) Pozdrawiam i życzę weny. Z niecierpliwością czekam na więcej i już się cieszę na moment, w którym dodasz zdjęcia bohaterów :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  4. ♣ Witam serdecznie. Zauważyłam, że interesujesz się pisarstwem historii, dlatego chciałabym Ci zaproponować pewną stronę, której jestem założycielką. Jest to forum o tematyce magicznej. Zapewne jeżeli kiedykolwiek wpadła Ci w ręce książka bądź film „Harry Potter”, to zainteresuje Ciebie również Nasz wspaniały Vaylon. Pomiędzy Vaylonem a Potterem nie ma zbyt wielkiego podobieństwa. W obu znajduje się szkoła Magii, ale to nie jest Nasz główny priorytet. Nie tylko można uczęszczać do szkoły, ale także stworzyć postacie dorosłe, które z zamkiem nie będą miały nic wspólnego i będą żyły własnym życiem.
    ♣ Na tą chwilę najbardziej potrzeba Nam uczniów i profesorów, ponieważ rok szkolny zaczyna się już 1 września. Obecnie można być tylko uczniami pierwszej bądź drugiej klasy. Zależy to od zaliczenia testów na drugi rok. Rok trwa u Nas zaledwie pół roku. Do szkoły chodzi się przez 5 miesięcy a wakacje ma się miesiąc. By dostać zaliczenie wystarczy zdobyć odpowiednią ilość punktów z danego przedmiotu. Punkty zdobywa się za uczestniczenie w zajęciach, za dodatkowe lub obowiązkowe prace, za konsultacje z profesorami i jeszcze inne rzeczy. Tak więc nie ma problemu by zdobyć odpowiednią ilość punktów do zaliczenia. Wystarczy tylko chcieć. Z resztą co ja Ci będę teraz o tym opowiadać jak wszystkie informacje na ten temat znajdują się w dziale regulaminowym jak i Kart Postaci. Po stronie łatwo można się poruszać. Wystarczy tylko przestrzegać regulamin.
    Pozwolisz, że teraz przedstawię Ci pokrótce historię szkoły z roku 2010 (obecnie mamy 2012).
    ♣ Nadszedł rok 2010. Vaylon cieszył się wielką popularnością wśród nowych młodych i zdolnych czarodziei, którzy za wszelką cenę pragnęli wiedzieć więcej i więcej. Jednak nikt nie spodziewał się, że nadchodzą złe czasy, które zrujnują całą szkołę. Obecny wtedy dyrektor Alaster Midges nie był tym za kogo się podawał. Po długim udawaniu dobrego człowieka na jaw wyszły jego pomówienia i złe zamiary wobec szkoły. Chciał zawładnąć nią i rządzić według własnych zasad, złych zasad. Wszyscy się zlękli złego czarnoksiężnika. Był bowiem on jednym z najlepszych nekromantów i czarodziejów tych czasów. Profesorowie bardzo walczyli o to by nikt nie ucierpiał z uczniów, którzy kompletnie nie wiedzieli co się dzieje. Wszyscy próbowali się schronić przed zagładą. Dyrektor bowiem nie był sam. Miał za sobą wielu czarnoksiężników, tak samo złych i podłych jak On. Chcieli razem stworzyć własną utopię, dla tych którzy na to według nich zasługiwali. Poczciwi i dobrzy nie mieliby tutaj żadnego wstępu. Zło dla nich było najcenniejsze. Wiele osób tego nie przeżyło. Zginęli w obronie tego miejsca. Jednak po dość długiej walce Obrońcy Vaylonu zwyciężyli a Midges uciekł schańbiony porażką. Nikt od tej pory go wcale nie widział. Czy to oby na pewno był koniec walki?
    ♣ Teraz po dwóch latach od tego zajścia szkoła znów staje na nogi. Jedną z nielicznych osób, które to przetrwało był profesor Sebastian Adam Nathaniel Thiwel, który teraz stał się dyrektorem, po to by przywrócić temu miejscu swoją dawną chwałę. Wiedział, że przed nim stoi nie lada wyzwanie. Musiał odbudować wszystko od nowa. Jednak nie poddaje sie i wierzy, że to mu się uda. Czy oby na pewno?
    ♣ Już niedługo Alaster Midges znów zaatakuje szkołę. Czai się na razie przygotowując się do ofensywy na Vaylon. Czy zechcesz nam pomóc w Obronie szkoły, czy może jednak staniesz po stronie zła? Czy przyłączysz się do Naszej społeczności, tworząc wspólnie z nami Naszą własną historię?
    Jeżeli historia wzbudziła Twoją ciekawość, to zapraszam na:
    http://vaylon.wxv.pl/
    A może akurat Ci się u nas spodoba. W razie jakichkolwiek problemów pisz do: Sebastian Thiwel. To moje konto. Chętnie wytłumaczę co nieco i wspomogę w tworzeniu postaci.
    Za stronę nic się nie płaci. Jest całkowicie bezpłatna.
    ♣ PS: Jeżeli będzie jakikolwiek problem z rejestracją bądź nazwą Twojej postaci, chętnie pomogę na emailu: vaylon.one.pl@gmail.com Jest to jeszcze stary email strony, ale zaglądam na niego codziennie. Można też pisać na gg: 45259472. To chyba nawet lepszy sposób kontaktu jak e-mail.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i skończyłam czytać kolejny rozdział.. I chyba dobrze się domyślam co już zaznaczyłam pod poprzednim postem, że to opowiadanie będzie miało wątki, paranormalne, magiczne itp. Ogólnie mi się podoba. I jestem ciekawa tych rysunków . Jeszcze nie widziałam bloga, na którym jako obraz bohaterów były osoby rysowane więc to ciekawe będzie z pewnością.
    Kilka błędów znalazłam typu :
    Napisałaś, że "jeszcze tylko dziś i weekend" a za chwilę było, że kolejny nudny dzień i do szkoły oraz nie chce mi się iść, Dziś nie idę do szkoły czy coś takiego.
    " - Co jeszcze chcesz ? - Otwierając drzwi rzuciłam z wyrzutem, ale moim oczom nie ukazała się mama a April. Przyjaciółka podeszła do mnie i przytuliła mocno." A za chwilę było "Mam nadzieje – powiedziałam z uśmiechem po czym rozłączyłam się."
    Jeszcze jedno do czego bym się przyczepiła to mieszanie narracji. Raz piszesz jako Rubi, za chwilę jako osoba trzecia i potem znowu. Niby nie ma nic w tym złego i fajnie jest poznać sytuację z różnych perspektyw ale można by to jakoś zaznaczać, że pisze ktoś inny chodź by linijką odstępu czy coś tego typu, gdyż czasem po prostu ciężko odgadnąć kto pisze oczywiście nie zwracając uwagi na "usłyszałam" a "usłyszała". Ale chodzi ogólnie o to , że to się czasem miesza.
    A tak poza tym to chyba wszystko jest okey.
    Jestem ciekawa jak to dalej będzie. Na początku myślałam, że tylko Jeremy jest inny - w sensie, że ma jakieś dziwne inne zdolności. I nie sądziłam, że Travis też. No i zastanawia mnie co go skłoniło aby jej pomóc skoro jej tak nie lubił. Mam nadzieję, że dowiem się tego w kolejnym rozdziale. Bo jak na razie mam wiele pytać i brak odpowiedzi.
    http://we-wanna-live-while-we-are-young.blogspot.com/
    @Dreaaams
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^
    Dreaaams♥!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny i przepraszam, że dopiero teraz :)
    Na początku myślałam, że ten Jeremy jest wilkołakiem xd
    A może i racja?
    Albo wampirem...
    Hahah, dobra, poczekam, aż wyjaśnisz :)
    Pozdrawiam :)

    uwannasaygoodnight.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity blog :3

    OdpowiedzUsuń